recenzje

Thule Chariot Lite – czyli z pociechą na rower

Zawsze lubiłem jeździć rowerem – co prawda nie byłem nigdy „wyprawowcem” (aczkolwiek w czasach studenckich taki eksperyment przeprowadziłem) to popołudniowe wycieczki po okolicznych lasach i jeziorach zawsze się trafiły. Wraz z powiększeniem się rodziny i debiutem w nowej roli taty od razu pojawiła się myśl odnośnie możliwości przewozu dziecka na rowerze. Po wielu namysłach wybór padł na przyczepkę rowerową firmy Thule. Uwaga artykuł niesponsorowany!

Przyczepka vs Fotelik

Najpopularniejszą formą wożenia dzieci na rowerach są nadal foteliki montowane nad ramą albo bagażnikiem roweru rodzica. Od kliku lat popularność zaczynają zdobywać przyczepki rowerowe. Na zachodzie znane były od lat 80 ubiegłego wieku. Jeszcze kilka lat temu formalnie taki sposób przewozu dzieci nie był dopuszczany przez polski kodeks drogowy. Dziwne, że u nas jakoś nigdy przepisy nie nadążają za rzeczywistością. Po ich liberalizacji tudzież urealnieniu przyczepek zaczęło się pojawiać coraz więcej. Do zalet przyczepki względem fotelika na pewno można zaliczyć:

  • duża wygoda dziecka – często widać dzieci jadące w fotelikach które mają nos lub całą twarz wciśniętą w plecak wiozącego je rodzica,
  • większy poziom bezpieczeństwa – wywrotka roweru nie oznacza od razu wywrotki przyczepki,
  • większa mobilność – po dojechaniu do celu podróży przyczepkę można szybko przekonwertować w wózek dziecięcy o dużych zdolnościach terenowych (duże koła), który oprócz tego może służyć również do innych sportów np. do biegania czy jazdy na rolkach
  • lepsze prowadzenie roweru – nie powodujemy znacznego podniesienia środka ciężkości w swoim rowerze,
  • możliwość przewiezienia dodatkowego bagażu – przyczepki mają dodatkową przestrzeń bagażową, która przy mały dziecku jest bezcenna;-)

Jedyny minus przyczepki to niestety kultura jazdy samochodem nad Wisłą. Przyczepki nie są jeszcze na tyle popularne aby kierowcy byli do nich przyzwyczajeni i trafienie na „dobrego kierowcę” szybko ruszającego na milimetry za przejeżdżającym rowerem może skończyć się tragicznie. Dlatego zarówno w polskich przepisach jak i w innych krajach konieczne jest posiadanie dodatkowej chorągiewki umieszczonej ok 1,5 m ponad poziomem jezdni.

Wybór przyczepki

Obecnie na rynku jest duży wybór tego typu produktów o olbrzymiej rozpiętości cenowej od 500 zł do 5000zł. Od razu wykluczyłem najtańsze modele chińskiej konstrukcji (specjalnie piszę konstrukcji bo nawet markowe Thule produkowane są w Chinach), które pozbawione są amortyzacji. Produkty z tej grupy mogą się nadawać ewentualnie do jazdy rekreacyjną ścieżką wzdłuż bulwaru w Gdyni. W poważniejszy „teren” bałbym się wjeżdżać, zwłaszcza z dzieckiem. Przyczepki ze środka tego przedziału są już solidnymi konstrukcjami wyposażonymi w amortyzację czy dodatkowe akcesoria umożliwiające konwersję na wózek biegowy (trzecie koło, hamulce tarczowe na głównych kołach). Wersje topowe wyposażone są w możliwość regulacji stopnia twardości zawieszenie czy uchylane oparcie umożliwiające położenie pasażera lub pasażerów do pozycji półleżącej. Jak widać wybór jest spory i trudno podać złotą receptę. Tutaj decyzję każdy musi podjąć samodzielnie. Ja po wielu namysłach zdecydowałem się na model Thule Chariot Lite dlaczego?

  • biegów nikt u nas nie uprawia (nienawidzę biegać – moja zmora z dzieciństwa to nauczyciel w-f z gwizdkiem, stoperem i tabelką na 1000m i ocenę uzależnioną od czasu) więc nie było sensu kupować modelu wyposażonego fabrycznie w 3 koło czy hamulce,
  • niska masa przyczepki – tylko ok 12 kg, jednak przy wyjazdach rowerowych każdy kilogram się liczy,
  • wysoka jakość produktu i przemyślana konstrukcja,
  • dodatkowe przednie skrętne koła umożliwiające łatwą konwersję do wózka dziecięcego,
  • wysoka maksymalna ładowność – aż 45kg

Pierwotnie chciałem kupić egzemplarz używany jednak przeglądając oferty w Internecie stwierdziłem, że ceny używanych wcale nie różnią się znacznie od ofert nowych przyczepek. Korzystając z oferty na Black Friday w sklepie internetowym udało mi się kupić egzemplarz nowy w cenie używanego.

Wrażenia z użytkowania

Ach te Bieszczadzkie poziomki…

Producent w instrukcji informuje, że warunkiem koniecznym aby dziecko mogło podróżować w przyczepce to wiek co najmniej 6 miesięcy oraz umiejętność samodzielnego siedzenia. Dla mniejszych dzieci przeznaczone są dodatkowe (czytaj dokupywane osobno) leżaczki. Na pierwszą  przejażdżkę wybraliśmy się gdy Synek skończył 7 miesięcy. Gdy jechaliśmy po równej ścieżce rowerowej było ok, ale jakiekolwiek drobne wertepy powodowały że Mały Pasażer dość mocno podskakiwał. Model ten nie ma regulacji siły amortyzacji i masa takiego dziecka to trochę za mało by resory działały prawidłowo. Gdy na następną przejażdżkę udaliśmy się 2 miesiące później, z bagażem umieszczonym w przyczepie podróż była już znacznie wygodniejsza dla Pasażera i bardzo mu się podobała.

Pakujemy Pasażera…

Sama przyczepka jest dobrze przemyślaną konstrukcją przewidzianą dla dwójki dzieci (są też wersje jednoosobowe). Miękkie siedzisko wyposażone jest w 5-punktowe pasy. Po umieszczeniu dziecka w środku, całość przyczepki zapina się za pomocą dwóch zamków błyskawicznych specjalną moskitierą. Element ten oprócz ochrony przed owadami bardzo dobrze chroni także przed kamieniami wylatującymi spod kół roweru holującego. Można na wierzch założyć dodatkowo specjalny fartuch z grubego, brezentowego materiału który chroni przed drobnymi ziarenkami piasku, czy kroplami wody. Przyczepka wyposażona jest dodatkowo w folię przeciwdeszczową, obowiązkową chorągiewkę oraz światełko.

…jedziemy…

Aby podpiąć przyczepkę do roweru konieczne jest zamontowanie do swojego roweru specjalnego uchwytu, mocowanego w miejsce osi szybkozamykacza. Jazda takim zespołem pojazdów nie różni się zasadniczo od jazdy „zwykłym” rowerem – trzeba jednak pamiętać o zwiększonej szerokości i zauważalnie wydłużonej drodze hamowania. Sama przyczepka jeździ bardzo stabilnie i nie stawia bardzo dużego oporu w trakcie jazdy (ale nie oszukujmy się – przy silnym czołowym wietrze opór jest duży). Umożliwia także jazdę w nieco trudniejszym terenie leśnym. Trzeba jednak pamiętać, że w trakcie szybszego pokonywania zakrętów przyczepka napiera na rower i pojawia się dodatkowa siła prostująca. Nie jest to bardzo dokuczliwe. Producent zaleca aby zakręty pokonywać z prędkością 10km/h. Szkoda, że nie definiują co jest zakrętem a co nie;-)

… pakujemy przyczepkę

Przyczepkę można złożyć demontując główne kółka i składając ją „na płasko”. Jednak mimo tego zajmuje dość dużo miejsca i włożenie jej do bagażnika mniejszego samochodu może wymagać pewnej ekwilibrystyki. Do kompaktowego kombii (Megane III) wchodzi bez problemu. Ale do nieco większego samochodu (Kadjar rodziców) już trzeba kombinować. Na szczęście sam proces składania i rozkładania zajmuje kilkanaście sekund więc samochodowo-rowerowy wyjazd za miasto nie powinien być bardzo problematyczny.

Podsumowanie

Z perspektywy ponad roku użytkowania i kilkuset przejechanych kilometrów nie żałuję zakupu. Jazda w każdych warunkach pogodowych daje dużą wygodę zarówno Małym Pasażerom jak i ciągnącym je rodzicom. Dokucza tylko trochę brak możliwości pochylania oparcia – kiedy Pasażer śpi to często głowa opada bezwładnie. W tym miejscu trochę żałuję, że nie dopłaciłem do wyższego modelu wyposażonego w taki element. Problem ten udało się jednak rozwiązać podróżną poduszką „rogalem” jak do samochodu. Zakładając ją na szyję dziecka udało się wyeliminować opdanie głowy dziecka. Przyczepkę przetestowałem w boju zarówno w bieszczadzkich warunkach górskich jak i skandynawskich miastach i głuszy.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *